Chaffin contra Chaffin – sprawa sądowa z duchem w roli głównej
Duch ojca nawiedza sny swojego syna, żeby ten odszukał jego prawdziwy testament. Syn odnajduje go zgodnie z wolą ducha, a zarówno rodzina, sąd a nawet strona oskarżona w procesie spadkowym przyznają, że testament jest prawdziwy i faktycznie napisany ręką nieżyjącego ojca.
Ciekawe?
Zapraszam!
SPRAWA CHAFFIN CONTRA CHAFFIN
Rzecz dzieje się w Karolinie Północnej, w okolicach 1925 roku. Za życia James L. Chaffin był bogatym farmerem. Miał żonę i czterech synów. (Johna, Jamesa, Marshalla i Abnera).
W 1905 roku James Chaffin sporządza testament, w którym cały majątek zapisuje swojemu trzeciemu, ulubionemu synowi – Marshallowi pozostawiając tym samym resztę rodzeństwa bez zabezpieczenia.
Członkowie rodziny wiedzieli, że był to jego OSTATNI testament. James zmarł na skutek upadku we wrześniu 1921 r.
Cały majątek po ojcu przejął zgodnie z wolą z 1904 roku jego syn Marshall pozostawiając swoich braci bez niczego.
Marshal rok później umiera jednak z powodu choroby serca. Cały majątek odziedziczony po Marshallu przejęła więc jego żona – jako osoba dorosła – oraz jego nieletni syn R.M. Chaffin.
Duch ojca przemówił
Na chwilę przejdźmy do Jamesa Chaffina – brata zmarłego Marshalla, który oczywiście ze względu na testament nie otrzymał żadnego spadku po zmarłym ojcu.
James pracował na swojej własnej farmie, gdzie sadził bawełnę i trzcinę cukrową. Dorabiał też sprzedając własnoręcznie wykonane siekiery. Nie był raczej zamożnym człowiekiem.
W 1925 roku Jamesowi Juniorowi Chaffinowi zaczyna śnić się jego zmarły ojciec. Sny te były bardzo realistyczne.
James Junior pod przysięgą w sądzie tak przedstawiał te sny:
Znów pojawił się koło mego łóżka, ubrany tak, jak często go widywałem za życia, w czarnym płaszczu, który znałem – był to jego płaszcz. Tym razem duch ojca przemówił do mnie. Ujął połę płaszcza w ten sposób, że odchylił wewnętrzną stronę i powiedział „znajdziesz mój testamentem w kieszeni tego płaszcza” – i zniknął. Następnego dnia rano wstałem, absolutnie przeświadczony, że duch ojca przyszedł specjalnie, by wyjaśnić mi jakąś pomyłkę. Poszedłem do matki, by odszukać płaszcz, ale okazało się, że go u niej nie ma. Matka powiedziała, że dała płaszcz memu bratu Johnowi, który mieszka w hrabstwie Yadkin około dwudziestu mil na północny zachód o mojego domu. 6-go lipca pojechałem do domu brata i znalazłem płaszcz. Gdy zajrzałem do wewnętrznej kieszeni zobaczyłem, że jej podszewka została zaszyta. Natychmiast przeciąłem nitki i znalazłem mały zwitek papieru, przewiązany sznurkiem; na papierze, odręcznym pismem mojego ojca napisane były tylko następujące słowa: „przeczytaj 27 rozdział Księgi Rodzaju w starej Biblii mojego ojca”.
James uznał, że starą Biblię należy otworzyć w obecności bezstronnych świadków. Poprosił więc sąsiada Thomasa Blackweldera, mieszkającego na farmie odległej o milę, aby przyszedł i pomógł mu odnaleźć starą Biblię w domu matki. Była przy tym także córka Jamesa Juniora Chaffina i córka Blackweldera.
Sam Blackwelder również pod przysięgą zeznaje:
Zaczęliśmy szukać Biblii i po pewnym czasie znaleźliśmy ją w szufladzie biurka na drugim piętrze. Wzięliśmy Biblię – była bardzo stara, rozpadała się już na trzy części. Wybrałem jedną z nich a pani Chaffin wzięła dwie pozostałe, lecz właśnie w tej, którą ja otrzymałem znajdowała się Księga Rodzaju. Przerzucałem strony, aż doszedłem do rozdziału 27 i tam znalazłem dwie kartki zagięte do środka, a między nimi znajdował się papier złożony we dwoje, który okazał się testamentem Jamesa L. Chaffina.
Wszyscy zebrani odczytać mieli wspólnie dokument:
Po przeczytaniu 27 rozdziału Księgi Rodzaju ja James L. Chaffin spisuję moją ostatnią wolę i testamentem. Oto on: Chcę aby po należytym pogrzebie mój niewielki majątek został podzielony na równie części pomiędzy czworo dzieci, jeśli będą żyły w chwili mojej śmierci, zarówno rzeczy osobiste, jak i nieruchomości mają być podzielone po równo jeśli któreś z dzieci umrze wcześniej, należy jego część dać jego dzieciom. Jeśli zaś matka będzie żyła, musicie wszyscy otoczyć ją opieką. Oto moja ostatnia wola i testament. Potwierdzam to własnoręcznym podpisem i pieczęcią.
James L. Chaffin
16 stycznia 1919 r.
Jeżeli chodzi o 27 rozdział Biblii, to wystarczy kliknąć w zdjęcie, a przeniesieni zostaniecie do Księgi Rodzaju 27.
Zgodnie z prawem Północnej Karoliny testament taki jest ważny, o ile udowodni się, że był napisany pismem zmarłego.
Chaffinowie uzyskali potwierdzenie autentyczności tego pisma zbierając łącznie 10 osób, które zaświadczyły, że jest to pismo zmarłego Jamesa Chaffina.
Wdowa po Marshallu postanowiła bronić majątku jaki odziedziczył jej syn i tak doszło do sprawy sądowej Chaffin contra Chaffin, która odbyła się w grudniu 1925 r.
W trakcie przerwy obiadowej podczas procesu wdowa zarządzająca majątkiem po Marshalu spotkała się z pozostałymi członkami rodziny, zobaczyła dokument, a po przerwie wspólnie poinformowali sąd, ze doszli do porozumienia.
Sędziowie zgodzili się, że dokument odnaleziony w Biblii jest ważny i unieważnili na jego podstawie poprzedni testament z 1905 r.
WĄTPLIWOŚCI I SCEPTYCYZM TOWARZYSTWA BADAŃ PARAPSYCHOLOGICZNYCH
Sprawa Chaffin contra Chaffin była bardzo głośna ze względu na swoją „paranormalną” naturę. Ludzie szybko podchwycili, że wydarzyło się coś niecodziennego i to w sądzie. Oczywiście wyrok, który zapadł dodatkowo pobudzał wyobraźnię wszystkich zainteresowanych.
W 1927r. J.M.N. Johnson Adwokat z Północnej Karoliny został wysłany w imieniu Towarzystwa Badań Parapsychologicznych by ponownie przeanalizować sprawę Chaffinów – tym razem pod kątem znalezienia ewentualnych oszustw lub potwierdzenia teorii, że zainteresowani o kolejnym testamencie po prostu wiedzieli, a cała otoczka z „duchem ojca” jest jedynie dodatkiem, by nadać sprawie bardziej medialny charakter.
Adwokat przesłuchał wszystkich bardziej wiarygodnych świadków, stwierdził, ze jest pod silnym wrażeniem szczerości tych ludzi, którzy wyglądali na uczciwych, pełnych godności wieśniaków, żyjących w dostatku.
Adwokat na koniec oświadczył oficjalnie:
Użyłem całej mojej wiedzy i doświadczenia, by za pomocą krzyżowego ognia pytań oraz innymi sposobami wydobyć potwierdzenie, że w podświadomości którejś z zainteresowanych osób tkwiła wiedza o testamencie w starej Biblii lub o kartce papieru ukrytej w kieszeni płaszcza, lecz nic nie zdołało zachwiać ich przekonania. Nieodmiennie padała odpowiedź „nie, takie wyjaśnienie jest niemożliwe. Nigdy nie słyszeliśmy o istnieniu tego testamentu, dopóki nie pojawił się duch naszego ojca”.
Mimo tak pochlebnej opinii adwokata, który był tam przecież wysłany po to, by sprawie „ukręcić łeb” członkowie Towarzystwa Badań Parapsychologicznych pozostali – jak zwykle – mocno sceptyczni. Przeważającą przedstawianą przez nich teorią było, że pozostali bracia wiedzieli o tym, że jest nowy testament, a cała otoczka ze snem o zjawie ojca była po prostu dodatkiem dla podkręcenia emocji w okół tego tematu.
Ze strony Towarzystwa pojawiały się również opinie, które próbowały delikatnie sugerować, że może jednak cały testament jest sprawnie zaplanowanym i przeprowadzonym oszustwem, które miało na celu tylko i wyłącznie pozbawić wdowę po Marshallu pieniędzy i oddać je pozostałym braciom.
CHAFFIN CONTRA CHAFFIN – ANALIZA LOGICZNA
Sprawa jest – to trzeba przyznać – niewątpliwie bardzo ciekawa. Fakt, że te 100 lat temu mówiło się o duchach w sądzie, w poważnym kraju, który słynął z dobrego sądownictwa budzi oczywiście słuszne zainteresowanie zarówno osób postronnych, jak i wszystkich zainteresowanych zjawiskami paranormalnymi. – Tych drugich pewnie nawet bardziej!
Przecież jak się nad tym chwilę zastanowić, to można powiedzieć, że mamy sądownie potwierdzony dowód na to, że po śmierci coś po nas zostaje i to „coś” może ukazywać się komuś w snach! Może załatwiać nierozwiązane za życia sprawy!
…Tyle, że nie do końca.
O ile sprawa – i będę to wyraźnie podkreślał – jest BARDZO ciekawa, o tyle traktowanie jej z niezachwianą pewnością jako dowód na jakieś życie pośmiertne już dla mnie tak oczywiste nie jest.
W całej tej sprawie widzę kilka najważniejszych problemów:
- Sposób, w jaki ustalono prawdziwość dowodów.
- Porozumienie między stronami
- Dość „wątpliwe” ustalenia prawnika, który miał sprawę zbadać ponownie.
Ale od początku:
1. Jak ustalono prawdziwość testamentu?
Tak naprawdę najważniejszą kwestią w całej tej rozprawie było to, czy testament, który przyniósł James Junior Chaffin do sądu był prawdziwy, czy nie.
Jeżeli testament który przyniósł nie byłby prawdziwy – to jakiekolwiek dalsze rozważania nie mają kompletnie żadnego sensu.
Jak więc sprawdzono i potwierdzono prawdziwość tego testamentu? Tutaj niestety dane, do których ja dotarłem są bardzo ubogie i niezbyt przekonujące. (Jeżeli ktoś dotrze do innych, bardziej przekonujących a jednocześnie potwierdzonych danych proszę o kontakt – chętnie zmienię zdanie. 🙂 )
Prawdziwość tego, że to jest testament napisany ręką zmarłego Jamesa Chaffina miało potwierdzać to, że sami zainteresowani – oraz świadkowie – potwierdzili, że to było jego pismo!
Czujesz to? 😀
Powtórzę, żeby to dobrze wybrzmiało:
Rodzina, która wnosi pozew o to, że coś im się należy – bo tak zmarły napisał w testamencie, to TE SAME osoby, które potwierdzają, że to zmarły napisał ten testament!
A więc sami zainteresowani, którzy najwięcej zyskali na tym, że testament uznano za prawdziwy twierdzili, że był on prawdziwy! To mi zaskoczenie! Kto by się spodziewał! 😀
Oczywiście pozostają świadkowie. Świadkami mieli być sąsiedzi zmarłego. I tutaj ktoś mógłby słusznie zauważyć, że „okej, rodzina zarobiła na tym, że w końcu odzyskała spadek – ale sąsiedzi nic z tego nie mieli, czemu mieliby kłamać, a potem jeszcze kryć te kłamstwo zmową milczenia?”
I to prawda – było 10 świadków, sąsiadów, którzy zgodnie potwierdzili, że to było pismo ich sąsiada.
A teraz powiedz mi szczerze – z jakim prawdopodobieństwem odróżnisz pismo swojego najbliższego sąsiada, od pisma jego syna / wnuka albo ciotki?
Ja bym nie poznał charakteru pisma własnej matki, a co dopiero sąsiada!
Owszem, istnieją możliwości analizy pisma ręcznego, gdzie eksperci, którzy zwracają w piśmie uwagę na każdy, najmniejszy nawet detal potrafią z dużą dozą dokładności porównać np. Pismo z testamentu do pisma z powiedzmy prywatnego notesu denata.
Czy jednak w tej sprawie miało to miejsce?
Analiza pisma ręcznego odgrywa istotną rolę w amerykańskich procesach sądowych mniej – więcej od 1932 r. A więc 7 lat po procesie Chaffin contra Chaffin. (Ja nie znalazłem ŻADNYCH danych, które potwierdzałyby, że podczas samego procesu „nowy” testament został poddany takiej analizie przez biegłego sądowego).
A teraz wyobraźmy sobie to w praktyce:
Jest 1925 r. USA, mieszkasz na wsi. Przybiegają do Ciebie zaaferowani sąsiedzi opowiadając, że dzieci Twojego zmarłego sąsiada znalazły jego drugi testament, który kompletnie zmienia zapisy z tego pierwszego. Opowiadają Ci o zjawie denata, która objawiła się w snach, tylko po to, by wskazać drogę do tego dokumentu… Pokazują Ci go… A na koniec z oczami pełnymi nadziei pytają, czy potwierdzasz, że to dokument, który napisał denat?
No przecież mieszkasz kilkaset metrów dalej! Jesteś najbliższym sąsiadem! Potwierdzasz? Spójrz tylko, przecież to jego pismo!
Kompletnie nie zdziwiłoby mnie, gdyby osoby, które nie miały zielonego pojęcia jakie było pismo denata i tak w takiej sytuacji, przy takim nacisku i przy takich emocjach zwyczajnie potwierdziłyby, że to jest jego pismo – może po to, żeby mieć święty spokój, a może odwrotnie – dlatego, że przez ten ładunek emocjonalny i presję, jaką wywierają na nią osoby, które z tym przychodzą faktycznie uwierzyłyby, że to jest pismo denata.
Tak, czy inaczej – pytanie sąsiadów o to, czy potwierdzają, że ten dokument napisał ich zmarły sąsiad i przedstawianie tego jako dowód w sądzie jest z mojej perspektywy skrajnie słabym materiałem dowodowym.
2. Porozumienie między stronami
Ktoś mógłby powiedzieć teraz, „Hola hola” – przecież była tam też wdowa po Marshallu – prawowita spadkobierczyni – i w trakcie przerwy obiadowej zgodziła się na ugodę, a co za tym idzie niejako „potwierdziła” prawdziwość tego dokumentu.
I faktycznie – prawdą jest, że wdowa po Marshallu nie wniosła sprzeciwu i nie podważała wiarygodności tego dokumentu.
…Tylko teraz zastanówmy się nad tym przez chwilę samodzielnie.
Jest rozprawa sądowa.
Twój mąż nie żyje. Ty zajmujesz się jego majątkiem.
WSZYSCY jego bracia pozywają Cię twierdząc, że mają testament, który wskazuje, że ten majątek Tobie się nie należy.
Większość Twoich sąsiadów uważa, że ten testament jest prawdziwy i sam duch zmarłego właściciela majątku przychodzi, by odebrać Ci to, co nie Twoje i rozdać to sprawiedliwie między pozostałych.
A Ty prawdopodobnie nie masz nikogo, kto zeznawałby po Twojej stronie, nie masz nikogo, kto na tę chwilę by Ci wierzył. Jak masz dowieść prawdy?
Jak wielką presję społeczną musisz czuć na sobie?
Dodajmy, to nie jest Polska 2023, to USA 1925, a Ty jesteś kobietą. Wdową. To nie jest bez znaczenia w tych rozważaniach. W tamtym czasie w USA standardy zachowań kobiet i oczekiwań wobec nich zdecydowanie odbiegały od tego, co dzisiaj widzimy.
Czy więc czując cały ten nacisk masz w sobie tyle siły, by stanąć bez żadnego przygotowania samej przeciwko w zasadzie całemu światu? By obronić w sądzie dobre imię zmarłego męża, by podważyć dokument, który WSZYSCY jednomyślnie uznają za autentyk?
Możliwe, że nie mając żadnej wiedzy o tym, jaki był charakter pisma Twojego zmarłego teścia (bo w sumie czemu masz to wiedzieć?).
Możliwe, że nie mając ŻADNEGO dowodu na poparcie swoich słów.
Ja mogę mówić tylko za siebie – ale jestem bardziej niż pewien, że w takiej sytuacji, poddany tak gigantycznej presji i nie mając kompletnie nic na swoją obronę – najpewniej też poszedłbym na ugodę. Najpewniej poddałbym się, bo tutaj pojawia się pytanie czy wybierzemy spokój, czy walkę o z góry przegraną sprawę.
Pewnie ktoś czytając to powiedziałby „ja to bym walczył o to do końca na jej miejscu”. „Gdyby to ja był na jej miejscu, to bym to wszystko zaskarżył, żadnej ugody”. „Ja bym nie wybrał spokoju, tylko do ostatniej kropli krwi walczył o majątek mój i moich dzieci!”.
…To jest dokładnie ta sama osoba, która pod wszystkimi nagraniami STOP CHAM pisze, że gdyby ten chamski kierowca na niego trafił – to by dostał nauczkę na całe życie.
…I wszyscy doskonale wiemy, jak by to było z taką osobą w praktyce… 😀
3. Wątpliwe ustalenia prawnika
Rozumiem, że to był rok 1925, że pierwsze badanie wariografem zostało przeprowadzone dopiero 10 lat później, jednak kompletnie nie kupuję ustaleń adwokata J.M.N. Johnson’a.
Chłop pojechał i zaczął pytać tych ludzi czy nie kłamali czasem w sądzie. 😀
Co mu mieli powiedzieć? Że kłamali? Że nie byli pewni swoich odpowiedzi? A może mieli powiedzieć, że testament to był już wcześniej, ale to by nie było tak medialne?
No co ci ludzie mieli mu powiedzieć?
Istnieje zapewne jakaś szansa, że krzyżowym ogniem pytań udałoby mu się obalić jakieś kłamstwo. Może nawet ktoś by spękał i się przyznał.
…Ale to nie była sala rozpraw, a ten prawnik został tam przysłany przez Towarzystwo Badań Parapsychologicznych – a nie przez sąd. Literalnie KAŻDY, z kim rozmawiał mógł mieć jego i jego pytania w głębokim poważaniu. Mógł mu kłamać w żywe oczy, mógł go nie wpuścić do domu, albo wyrzucić – w każdym momencie.
Ten człowiek mimo być może najszczerszych chęci – nie miał ŻADNYCH narzędzi, żeby cokolwiek tam udowodnić. Mógł tylko pytać i liczyć na to, że ktoś się wyłoży.
4. Wątpliwy wątek biblijny
Kiedy czytam całą tą historię myślę sobie, że ten wątek Księgi Rodzaju tak bardzo pasuje do całej opowiadanej historii – przypowieść o synu, który podstępnie ukradł majątek swemu bratu…. I sprawa sądowa o spadek, który jeden z braci „zabrał” pozostałym. Musisz przyznać, że to brzmi wręcz idealnie.
….Zbyt idealnie!
Są 2 opcje, które należy rozważyć:
1. James L. Chaffin senior za życia świadomie i celowo schował swój właściwy testament właśnie w to miejsce.
2. Włożenie tam testamentu było elementem dobrze zaplanowanej mistyfikacji.
Zacznijmy zatem od podstaw.
Hipoteza 1 – James L. Chaffin senior za życia świadomie i celowo schował swój testament właśnie w to miejsce.
Żeby uwierzyć, że wersja przedstawiona przez rodzinę Chaffinów była prawdziwa musielibyśmy uwierzyć, że James L. Chaffin senior najpierw napisał testament, w którym zapisuje wszystko swojemu ulubionemu synowi, a potem pisze drugi testament, w którym całkowicie zmienia zapisy pierwszego – i wkłada ten drugi do Biblii do przypowieści o synu, który podstępnie oszukał ojca, dla własnych korzyści.
Jeżeli więc nie założymy, że pozostawienie tego testamentu akurat w tym miejscu było czystym przypadkiem – należałoby uznać, że ojciec – o którym cała rodzina wiedziała, że faworyzuje jednego, ulubionego syna – nagle zmienił całkowicie zdanie na jego temat i tym gestem chce zasugerować jakiś podstęp i złe intencje ze strony tego syna.
A dlaczego właściwie mielibyśmy wierzyć w taką wersję zdarzeń? Czy wydarzyło się coś, co mogłoby sugerować, że ojciec zmienił podejście do swojego syna Marshalla, poza tym testamentem? Nie. Takich wniosków nigdzie w tej historii nie ma. Cała rodzina zgodnie twierdziła, że Marshall zawsze był jego ulubionym synem.
Wydaje się dla mnie w pełni logiczne, że jeżeli za życia zmieniłby zdanie na jego temat, to zamiast bawić się w chowanie testamentu numer 2, zostawianie też pierwszego i ukrywanie notatek dla przyszłych domorosłych detektywów – oznajmiłby co mu się nie podoba – i dlaczego ten testament zmienia – a później usunął zapisy 1 testamentu i oficjalnie spisał nowy.
Jeżeli to było świadome i celowe działanie, to po co ta cała szopka?
A może jednak James L. Chaffin nie wiedział o testamencie?
Jeżeli jednak na chwilę przyjmiemy wersję, którą głosili niektórzy sceptycy z Towarzystwa Badań Parapsychologicznych że James L. Chaffin nie posiadał wiedzy o nowym testamencie, a sam papier był jedynie podróbką. – Wszystko nabierałoby sensu.
Społeczeństwo amerykańskie w 1925 roku było dość mocno religijne. Wyznawało proste wartości – a odwołania do Biblii były dla większości zarówno znane, jak i zrozumiałe.
Gdyby więc założyć na potrzeby dyskusji, że James L. Chaffin nie napisał tego testamentu, a wszystko co czytaliśmy było jedynie opisem sprytnej mistyfikacji – należałoby uznać, że wszystko wchodzi na swoje miejsce i jak najbardziej…. ma sens!
Bracia, którzy zazdroszczą temu jednemu „wybranemu” bratu uważają go za podstępną żmiję – więc podrobiony testament umieszczają akurat w Księdze Rodzaju, w przypowieści o podstępnym synu.
Wtedy to nie ich relacja z ojcem była niewystarczająca, by zapisał im swój majątek, ale to Marshall jest winny – podstępny i zdradziecki.
Nie dość, że mogliby w ten sposób wyrazić część swojego niezadowolenia – to jeszcze w powszechnym odbiorze taka symbolika niewdzięcznego syna bardzo mocno rzutuje na ogólny odbiór sprawy.
CHAFFIN CONTRA CHAFFIN – PODSUMOWANIE
Cóż, to już cała historia rozprawy rodziny Chaffinów. Oczywiście mogło w tej sprawie być coś, co pominąłem. Mogły być informacje, do których osobiście nie dotarłem. Jeżeli Tobie uda się do takich dotrzeć – daj mi znać, najlepiej mailowo – zostawiając jakieś konkrety, chętnie przerobię wtedy ten artykuł tak, żeby informacje, jakie będzie zawierał były jak najbardziej kompletne.
Póki co jednak dla mnie wniosek nasuwa się tylko jeden:
Sprawa rodziny Chaffinów była bardzo ciekawa, głośna, medialna – bo był w to zaangażowany sąd. Mimo wszystko choć rzecz dzieje się raptem 100 lat temu – to metody pracy sądu, oczywiste motywacje osób, które z tym testamentem przyszły i cała otoczka nie pozwala mi w to jednoznacznie uwierzyć.
Chcę tutaj jasno podkreślić – nie twierdzę, że nie istnieją takie właśnie możliwości kontaktów duchów z ludźmi w trakcie ich snów.
Jeżeli tylko przyjąć teorię, że duchy istnieją w swoim wymiarze – to można również przyjąć teorię, że odwiedzają nas w naszych snach – i jest naprawdę sporo historii, które taką teorię potwierdzają.
…Po prostu w tej konkretnej sprawie tak naprawdę za mało jest na to dowodu, a za dużo szumu w okół tego.
Dlatego właśnie choć myślę, że sama sprawa jest naprawdę interesująca i warto było ją poznać – nie mogę i nie planuję traktować jej w charakterze jakiegokolwiek dowodu na życie pośmiertne.
Bibliografia:
Ian Wilson, Życie po śmierci, Warszawa, 1989, wydanie papierowe
Handwriting Analysis History, the US Law, wgląd na 2023.10.23:
https://studycorgi.com/handwriting-analysis-history-the-us-law/
Jake Carter, Vista from the dead: Mysterious Chaffin will case, Anomalien, Wgląd na 2023.10.23:
https://anomalien.com/visits-from-the-dead-mysterious-chaffin-will-case/
James „Pink” Chaffin guided by a ghost, Hushed Up History, 2019.10.13
https://husheduphistory.com/post/188320658786/james-pink-chaffin-guided-by-a-ghost
Komentarze: