Dr. Konstantin Korotkov – Woda Życia – Recenzja
Dr. Konstantin Korotkov i dr. Vladimir Voeikov wykonali gigantyczny wręcz kawał pracy pisząc książkę Woda Życia, którą miałem ostatnio okazję przeczytać.
Na samym początku muszę uczciwie przyznać się, że miałem pewnego rodzaju kłopot z podejściem do tej publikacji. Z jednej strony wyjątkowo ciekawiło mnie co mogę tam znaleźć, bo postać Korotkova kojarzyłem już z kilku wywiadów, które bardzo mi się spodobały.
….Z drugiej jednak strony temat badań naukowych nad wodą wydawał mi się wyjątkowo wręcz nudny.
Jednocześnie też warto tutaj zaznaczyć, że nie mam zielonego pojęcia o zdrowiu. Nie znam się na tym i nigdy nie chciałem się jakoś specjalnie znać.
Zawsze miałem poczucie, że są to tematy dla mnie zbyt trudne, wymagające zdecydowanie za dużo wkładu pracy, żeby je zgłębić – jak na wiedzę, jaką za sobą przyniosą.
Myślę, że właśnie to moje negatywne podejście do nauki o zdrowiu trochę spowolniło moje podejście do przeczytania tej książki.
I muszę tutaj już na wstępie uczciwie napisać, że było to podejście w stu procentach błędne!
Woda życia napisana jest językiem tak prostym, że zrozumiałoby ją nawet dziecko – i to takie niezbyt rozgarnięte.
Myślę, że to ogromny, ale to naprawdę potężny sukces autora, że o poważnych tematach i wynikach badań naukowych potrafi pisać w tak prosty, zrozumiały dla każdego sposób.
KOROTKOV WODA ŻYCIA – CO ZNAJDZIEMY W KSIĄŻCE?
Słuchając wcześniej kilku wywiadów z dr. Korotkovem spodziewałem się, że w książce znajdę wyniki badań naukowych nad wodą. …Zdecydowanie jednak nie spodziewałem się, że będzie ich aż tyle!
Wcale mocno nie przesadzę, jeżeli powiem, że praktycznie każda strona tej książki opatrzona jest odnośnikiem do innych wyników badań, często publikowanych w prestiżowych czasopismach naukowych.
Tutaj muszę powiedzieć, że jestem tym wyjątkowo zachwycony.
Mam sceptyczną naturę. Raczej nie popadam zbyt szybko w hurra optymizm.
…Szczególnie wtedy, kiedy rewelacje, które ktoś mi przedstawia zdecydowanie odbiegają od znanej mi wiedzy i faktów.
Przedstawienie badań na poparcie w zasadzie wszystkich przedstawionych w książce tez pomogło mi otworzyć się na nową wiedzę, za co jestem autorom tak po ludzku wdzięczny.
Chciałbym się tutaj podzielić taką myślą, że tej rzetelności, jaką spotkałem u p. Korotkova brakuje mi właśnie u znakomitej większości autorów piszących na tematy związane z parapsychologia, zjawiskami paranormalnymi i tak dalej….
Może gdyby potrafili również badać swoje tezy, zamiast tylko wygłaszać je w eter jako prawdę objawioną – byłoby mi łatwiej odnaleźć się w gąszczu różnych założeń i znaleźć z większą ilością osób zainteresowanych tymi tematami ‚wspólny język”.
….Ale to już temat na zupełnie inny wpis.
Wracając do książki:
Woda Życia Korotkova to książka zawierająca masę informacji o wodzie – zarówno od strony badań nad jej strukturą i fazami skupienia… Aż do tak praktycznych porad jak informacje ile należy jej pić dziennie.
To kompleksowe podejście do tematu, to kolejna zaleta autorów godna szacunku czytelnika.
Możemy więc przeczytać o strukturze wody, o homeopatii – (której musze uczciwie powiedzieć byłem zdecydowanym przeciwnikiem, do czasu przeczytania tej publikacji).
Możemy tu przeczytać o filtrowaniu wody a nawet odpowiednim nawadnianiu roślin.
CZY HOMEOPATIA TO OSZUSTWO?
Zacznę od tematu, który może nie jest najistotniejszy w książce, ale myślę, że najbardziej zmienił moje osobiste postrzeganie.
Jak wspomniałem wcześniej – jestem człowiekiem dość twardo stąpającym po ziemi. Kocham naturę, przyrodę… Ale jednak zawsze byłem po tej stronie, która mówiła, że po to są lata badań naukowych, labolatoria i mnóstwo wydawanych na rozwój pieniędzy – żeby to ta konwencjonalna nauka pchała świat medycyny do przodu.
Jak też wspomniałem wcześniej – nigdy nie czułem się ekspertem od zdrowia i spraw medycznych. Nadal się nie czuję i bardzo bym prosił kompletnie nie czerpać ze mnie żadnego przykładu w tej materii.
Po prostu tak po ludzku, „na chłopski rozum” – setki lat temu zbierano jakieś chwasty i robiono z tego odwary – ale później mądre głowy badały ludzki organizm, podłączając nas pod najróżniejsze urządzenia. Testując co mamy we krwi.
Poziom wiedzy o człowieku bardzo się zmienił przez te lata.
…..I z tego samego powodu uważałem, że też poziom medycyny konwencjonalnej jest wciąż pchany do przodu.
Szczerze wierzyłem, że naturalna medycyna to pieśń przeszłości, o której nie warto już we współczesnym świecie rozmawiać.
…Wierzyłem tak, do momentu, aż zachorowałem sześć lat temu.
Jakieś paskudztwo związane ze stresem się we mnie odezwało. Nie wdając się w szczegóły – dokładnie się przebadałem, przyjmowalem leki – i kompletnie nic mi to nie dało.
Byłem badany na różne sposoby, przyjmowałem naprawdę różne specyfiki – mniej więcej do momentu, kiedy moja waga spadła poniżej 50 kg.
Kiedy nie byłem w stanie już dosłownie nic jeść.
Bardzo się wtedy zawiodłem na medycynie konwencjonalnej. Z pomocą, choć w zasadzie powinienem powiedzieć, że z ostatnią deską ratunku – przyszła mi medycyna naturalna.
Czy wierzyłem, że głupie napary i herbatki mi pomogą? – Oczywiście, że nie! Uważałem to za bzdurę, głupotę i ponury żart z mojego stanu.
…Tyle tylko, że już nic więcej do wyboru nie miałem. Medycyna konwencjonalna zaproponowała mi bowiem szpital – i kroplówki.
Gdyby nie ogromny szacunek, jakim prywatnie darzę lekarkę, która poleciła mi skorzystanie z medycyny naturalnej na 100 % odmówiłbym wtedy takiej pomocy.
….I nie chcę myśleć, czy w ogóle jeszcze bym dzisiaj żył.
Mimo wszystko spróbowałem naparów, które miałem pić po pół litra dziennie.
….Bez wiary.
….Bez nadziei.
….Bez jakichkolwiek pozytywnych założeń.
I nie od razu, ale stopniowo zaczął wracać mi apetyt.
Nie mogłem uwierzyć wtedy w to, że znów chcę coś zjeść.
Nie mogłem uwierzyć, że kiedy jem, to pokarm zostaje w żołądku.
Po jakimś czasie ustąpiły mdłości.
Już dawno odzyskałem, a nawet przekroczyłem wagę, którą miałem przed tym incydentem. Mam się dobrze i jem wszystko, na co przyjdzie mi ochota. – bez praktycznie żadnych incydentów z żołądkiem.
I to mimo faktu, że od przeszło 4 lat nie piję już tych naparów – po prostu nie są mi potrzebne.
To był moment w moim życiu, w którym moje myślenie o medycynie konwencjonalnej i naturalnej uległo ogromnej zmianie.
Później było jeszcze kilka sytuacji, które mnie w tym utwierdziły, ale to też nie jest temat tego wpisu.
Fakty są takie, że podchodząc do czytania Wody Życia Konstantina Korotkova wierzyłem już w medycyne naturalną. Wierzyłem w nią o wiele bardziej, niż w medycynę konwencjonalną.
Nadal jednak nie wierzyłem ani trochę w homeopatię!
Uważałem to za bzdurę, która nie ma żadnego uzasadnienia nie tylko w nauce, ale też logice.
Jak wleję kroplę jakiegoś kaczego tłuszczu, czy innego składnika do litra wody, to go rozcieńczę! Jak rozcieńczony roztwór miałby działać na moje zdrowie lepiej, niż po prostu większa, skondensowana dawka?
Całe to założenie homeopatii z rozcieńczaniem roztworów wydawało mi się po prostu bezdennie głupie.
….Tyle, że to wcale nie jest takie głupie.
Głupi to byłem tutaj ja, ze swoją ignorancją.
Korotkov przedstawia badania, które jasno pokazują, że W ODPOWIEDNI SPOSÓB rozcieńczony roztwór może działać mocniej, niż jego skondensowana dawka – nie mając przy okazji skutków ubocznych.
Dlaczego więc prawda o homeopatii i wyniki setek badań, które miały potwierdzać jej skuteczność nie ujrzały światła dziennego?
Wszystkiemu winne miało być podejście nauki konwencjonalnej, a dokładniej próba obalenia wszystkich badań za pomocą jednego, ponoć błędnie przeprowadzonego (- zdaniem oczywiście zwolenników homeopatii) badania, które miało dowieść, że rozcieńczanie nie działa.
Zaraz po wykonaniu jednego, jedynego badania renomowane czasopismo Nature miało opublikować jego wyniki zamykając jednocześnie jakąkolwiek dyskusje nad rozcieńczaniem składników.
Jak zapewnia autor – nikt poważny, związany z konwencjonalną medycyną nie chciał już później badać rozcieńczania, a co za tym idzie setki interesujących badań zostały po prostu przemilczane.
Jeżeli jednak są dowody na to, że rozcieńczona substancja miała większy wpływ na testowe w eksperymencie żaby, niż jej mniej rozcieńczona wersja… Dlaczego mielibyśmy wątpić w skuteczność metody?
MEDYCYNA NATURALNA KONTRA KONWENCJONALNA
Dział Wody Życia poświęcony homeopatii powiedział mi nawet więcej o różnicach w medycynie konwencjonalnej i naturalnej, niż o samej homeopatii.
Wydaje mi się, że zrozumiałem ważną różnicę.
Dotychczas postrzegałem to w ten sposób, że medycyna naturalna działała… Bo nie było po prostu nic lepszego.
Jeżeli można było na ranę położyć liść i on odrobinę ściągał opuchliznę, to przecież lepsze coś, niż nic. Na szczęście z czasem powstał rozwój nauki i głupi liść zastąpiono niezawodną maścią.
Zdaję sobie dziś sprawę jak naiwne może to być myślenie.
Właśnie Woda Życia zapaliła mi w głowie czerwoną lampkę co do takiego postrzegania świata i jego złożoności.
Nie chcę teraz stawiać osądów. Nie mam wystarczającej wiedzy – jedynie chciałbym się tutaj podzielić garścią gorzkich przemyśleń.
Może – jedynie może – przypuszczalnie – jest tak, że medycyna tzw. Konwencjonalna próbuje ośmieszyć medycynę naturalną w oczach takich laików jak ja, bo to po prostu dobry biznes……I działają tutaj najzwyklejsze zasady rynkowej konkurencji?
Poważnie zacząłem o tym w ten sposób myśleć.
Zawsze sądziłem, że medycyna jako taka, to jedna konkretna gałąź wiedzy. Zawsze sądziłem, że jak w każdej nauce i tutaj chodzi przede wszystkim o to, żeby rozwijać tę wiedzę, popularyzować ją. Falsyfikować kolejne twierdzenia następnymi i następnymi badaniami – z korzyścią przecież dla nas wszystkich – pacjentów.
Dziś rozumiem, że nauka jest podzielona. Osoby zajmujące się zawodowo medycyną konwencjonalną mogą niechętnie patrzeć na osoby zajmujące się np. Ziołolecznictwem – bo to dla nich (w pewnym sensie i w pewnej skali oczywiście) konkurencja…
…I nawet nie mam tutaj na myśli konkurencji zawodowej, bo bardzo daleki jestem od wiary w „wielki spisek lekarzy i farmaceutów”. Brzmi to dla mnie nadal zabawnie.
…Wierzę natomiast, że może być konkurencja w ideologii… W podejściu do tematu zdrowia i leczenia ludzi.
Osoby, które parają się naukowym podejściem do medycyny mogą chcieć rozwoju coraz bardziej skomplikowanych, złożonych struktur nazwijmy to chemicznych – w lekach.
Wcale nie oznacza to, że są złymi ludźmi i chcą źle dla pacjentów. Może to być jak najlepiej pojmowany rozwój.
….Jednocześnie po drugiej stronie są osoby, które stosują metody opracowane przed setkami lat, jak chociażby ziołolecznictwo czy nie wspominana akurat w książce medycyna energetyczna.
Te osoby też mogą chcieć dobrze dla swoich pacjentów.
Myślę, tak całkiem szczerze, że dużo tutaj może być złej woli po obu stronach „barykady”.
Każdy chciałby rozwijać swoją dziedzinę na swój sposób, zamiast współpracować dla większego dobra.
Chciałbym dożyć czasów, w których konwencjonalna nauka naprawdę weźmie sobie na tapet medycynę naturalną i szukając coraz to dokładniejszych wzorów i kolejnych badań postanowi ją wprost obalić, lub potwierdzić niektóre z jej tez.
(Tego samego chciałbym odnośnie współpracy między nauką konwencjonalną a badaniami nad wszelkimi zjawiskami paranormalnymi, mistycznymi czy wręcz wprost – nad tezami czysto religijnymi)
A wracając do homeopatii…
Jak zwykle zagadałem się i uciekłem myślami od głównego tematu, o którym pisałem.
Myślę, że setki badań nad wpływem rozcieńczonych preparatów na żaby zasługują na kontynuację. Dziś nie jestem już tak kompletnie, 100 % pewien, że homeopatia to wyssana z palca bzdura, jak byłem przekonany dotychczas.
Podejrzewam, że jeżeli tylko mainstream zechce pochylić się nad tym tematem i przeprowadzić rzetelne badania – możemy dowiedzieć się po prostu czegoś nowego o świecie. Bardzo bym tego chciał.
WODA ODBIERA EMOCJE
Kolejnym bardzo interesującym dla mnie zagadnieniem poruszanym w Wodzie Życia dr. Korotkova jest zjawisko wody strukturalnej.
Wcześniej spotkałem się już z jakimiś japońskimi badaniami na temat różnic w strukturze wody w zależności od emocji, jakim jest ona poddawana. Wydało się to wtedy dla mnie dosłownie magiczne.
Nie mniej, jestem przekonany, że im konwencjonalna nauka jest dokładniejsza, tym więcej takich właśnie „magicznych” zjawisk jak chociażby zmiana struktury wody za pomocą energii z naszych myśli jest w stanie wyjaśnić.
W książce opisane są badania zarówno nad przesyłem myśli do wody, jak i nad strukturą wody.
Dlaczego tak bardzo mi się to podoba? Bo autor nie pozostawia cienia wątpliwości co do tez, które głosi.
To już nie jest kwestia „wierzę, że myśli mogą wpływać na wodę”. Po zapoznaniu się z wynikami prowadzonych w tym temacie badań możemy bez cienia wątpliwości powiedzieć „wiem, że myśli wpływają na wodę”. I ta różnica między „wierzę”, a „wiem” jest dla mnie po prostu niesamowita!
WODA STRUKTURALNA
Sam pomysł przesyłania emocji do wody jest dla mnie wyjątkowy, jednak badania nad strukturą wody i możliwościami prozdrowotnymi tej właśnie ustrukturyzowanej wody są dla mnie czymś jeszcze bardziej wyjątkowym.
Czy jestem zaskoczony? Bardzo!
Podchodzę do tego jednak pozytywnie.
Sam temat filtrowania wody był dla mnie zawsze oczywistą koniecznością. Rozumiem doskonale, że z powodu wielu zanieczyszczeń po prostu musimy samemu uzdatniać wodę, którą pijemy, lub kupować już uzdatnioną w butelkach. Nie stanowi dla mnie kompletnie żadnego zaskoczenia.
Strukturyzację wody traktuję właśnie jako „kolejny etap”, którego osobiście jeszcze nie stosuję, ale nie widzę powodu, żeby nie dowiedzieć się o tym więcej, a jeżeli słowa opisane w książce się potwierdzą – samemu o to zadbać.
W książce opisane są prozdrowotne właściwości wody strukturyzowanej na zwierzęta, rośliny i ludzi. Badania wykonane w St. Petersburgu. To wszystko do mnie trafia. Napewno będę dalej grzebał przy tym temacie, a jeżeli znajdę jeszcze kilka niezależnych potwierdzeń – pomyślę o tym, by zadbać jeszcze lepiej o jakość wody, którą sam pije.
KONSTANTIN KOROTKOV – WODA ŻYCIA – PODSUMOWANIE
Panowie Voeikov i Korotkov wykonali tytaniczny kawał dobrej roboty nad książką Woda Życia.
Wszystko co opisali potwierdzili bardzo gruntownie badaniami naukowymi, do których odnośniki umieścili na niemalże każdej stronie.
Wiele rzeczy, które opisali dla laika ma prawo wydawać się wręcz magiczne. W kilku przypadkach dosłownie odwrócili o 180 stopni moje postrzeganie tematu. Tyle, że właśnie po to czytamy książki napisane przez mądrzejszych od nas, by czegoś się o świecie dowiedzieć.
Jeżeli więc dowiaduję się czegoś, co jest sprzeczne z moimi obecnymi poglądami na świat – a jednocześnie jest sensowne, udowodnione naukowo i po prostu działa – cieszę się, że mogłem te swoje poglądy odrobinę zmienić!
Komu polecałbym książkę? Chyba każdemu. Wydaje mi się, że woda jest tak podstawowym składnikiem naszej diety, naszego organizmu, że nawet osoby, które tak jak ja nie mają pojęcia o zdrowiu i nie chcą za bardzo się nim interesować muszą przyznać, że podstawowa wiedza o wodzie może być dla nich przydatna.
Jeżeli więc jeszcze nie czytałaś Wody Życia Korotkova – mogę Ci ją z czystym sumieniem polecić.
*Autor powyższego wpisu NIE MA wykształcenia medycznego. Jak przeczytanie książki gorąco polecam – tak nie biorę na siebie odpowiedzialności za Twoje decyzje zdrowotne i zachęcam Cie do tego, by przed podjęciem decyzji o jakiejkolwiek terapii – w tym naturalnej – dobrze zbadać temat, sprawdzić swój stan zdrowia, możliwe zagrożenia, alternatywy i podjąć po prostu najrozsądniejszą decyzję!
Stay Healthy!
Książkę zakupiłem za własne pieniądze. Treść powyższego wpisu jest od początku do końca prywatną opinią autora i nie jest to materiał w żaden sposób sponsorowany.
Komentarze: