Minimalizm to nie dziadowanie
Zauważyłem ostatnio, że sporo osób w internecie myli minimalizm jako element większej filozofii życiowej – ze zwykłym dziadowaniem. Pomyślałem, że napiszę dziś o tym kilka słów.
Czy minimalizm oznacza brak zakupów?
Niektórzy – podejrzewam, że dość prowokacyjnie – rzucają w eter fałszywą teorię, że minimaliści to tacy ludzie, którzy nie lubią nic kupować. To bzdura! Bzdura i to taka niezbyt logiczna.
Bardzo ciężko byłoby w dzisiejszym świecie faktycznie nic nie kupować. Rozumiem, że taki minimalista musiałby żyć gdzieś na swoim ranczo, jeść tylko to, co uda mu się posadzić, żywić się tylko i wyłącznie produkowanym przez siebie mięsem – a swoje kury i świnie żywić – a jakże – produkowanymi we własnym zakresie warzywami.
Czy to możliwe? Oczywiście. To jest możliwe…. Gorzej byłoby z dostępem do książek, usług medycznych, odzieży i wszystkiego innego, czego akurat ten minimalista nie byłby w stanie wyprodukować.
Czy o to jednak chodzi w minimalizmie? Nie.
Minimalizm to nie jest brak jakichkolwiek zakupów – to brak zbędnych zakupów. Minimalizm oznacza większe zainteresowanie tym, co kupujemy i czy faktycznie tego potrzebujemy.
No dobra, czyli minimalista musi strasznie dziadować.
Często jak uda się już wyjaśnić komuś, że minimalizm nie oznacza zaprzestania robienia zakupów, tylko robienie ich w sposób świadomy – pojawiają się obiekcje o to, że w takim razie to jest takie „dziadowanie”.
„Mam pieniądze, bo uczciwie je zarobiłam, to co, nic już sobie kupić nie mogę?” – a dlaczego nie? Kupuj!
Minimalizm oznacza w dużym uproszczeniu tyle, że nie będziesz gromadziła zbędnych gratów. To nie oznacza, że nie kupisz sobie dobrego jedzenia, dobrego sprzętu, dobrej książki czy fajnego ubrania. Jasne, że kupisz – i wcale nie będziesz przez to „gorszą minimalistką”. 😉
Minimalista się zastanawia, zanim kupi
Najlepszym z darów minimalizmu jest (moim zdaniem) to, że zanim coś kupisz dobrze się nad tym zastanowisz. To oczywiście nie oznacza, że nie możesz kupić sobie czegoś nowego do ubrania. Zastanowisz się jednak przed zakupem – czy faktycznie nie masz się w co ubrać. Jest przecież kilka opcji.:
– Może Twoja szafa jest pusta i faktycznie potrzebujesz ubrania.
– Może miałaś ubranie, które z jakiegoś powodu trzeba było wyrzucić – i faktycznie potrzebujesz tego elementu garderoby.
– A może to, co właśnie zobaczyłaś w sklepie po prostu Ci się podoba? – I w porządku! W tym też nie ma nic złego!
…Nie ma w tym nic złego tak długo, jak długo po powrocie do domu nadal Ci się to podoba. Gorzej, jeżeli ubrana 2 razy garsonka ląduje na dnie szafy bo właśnie straciłaś nią zainteresowanie!
Jeżeli jesteś minimalistką – będziesz dość regularnie robić przegląd swojej szafy, zastanawiać się co z tego tak naprawdę nie jest Ci potrzebne, a później pozbywać się tego.
Finalnie – może po krótszym, a może i po dłuższym czasie – ale w końcu zauważysz, że zakupy podyktowane impulsem chwili nie są dobrym pomysłem. Powoli przestaniesz je robić, zaczniesz myśleć o zakupach w inny sposób.
To właśnie będzie moment, w którym zaczynasz kupować dobre rzeczy.
Minimalista kupuje lepsze rzeczy
Oczywiście nie chcę tutaj generalizować. Możliwe, że jesteś minimalistką, która kupuje najtańsze badziewie, później je wyrzuca, a później znów kupuje kolejne – jeżeli tak jest – w porządku, widocznie na takim etapie tej drogi jesteś – nie ma w tym nic złego. Choć… Pewnie kiedyś zacznie Cię to wkurzać. 😉
Moje spostrzeżenia są jednak takie, że minimaliści kupują co do zasady lepsze jakościowo rzeczy. Sprawa jest prosta. Zanim coś kupimy chcemy sobie odpowiedzieć na jedno zajebiście ważne pytanie – czy naprawdę tego potrzebujemy?
Jeżeli nie – zaczynamy się zastanawiać, jak długo nam to posłuży? Czy nie jest to tylko zakup podyktowany chwilą? Chwilowa zachcianka? Czy nie jest to – mówiąc wprost – strata pieniędzy, na których zarobienie poświęciliśmy przecież jakiś czas swojego życia.
Kiedy nie chcesz mieć dużo ubrań – wybierasz często takie, które faktycznie chcesz nosić. I nosisz je sporo czasu.
Kiedy nie kupujesz zbędnego jedzenia „bo się przyda” – w końcu zaczynasz wybierać najpierw te smaczniejsze – a później z czasem po prostu lepsze jakościowo.
Tak naprawdę te decyzje dotyczą wszystkiego, co kupujesz. Dotyczą sprzętu, a nawet mebli czy ozdób domowych – chcesz otaczać się tym, co Ci się naprawdę podoba, co jest Ci faktycznie potrzebne i warte czasu, jaki poświęciłaś na to, by móc sobie na to pozwolić.
Podsumowując – czy minimalista dziaduje?
Odpowiedź jest prosta – nie. Minimalista nie dziaduje. Minimalista rozsądnie wydaje pieniądze i nie gromadzi w swoim domu śmieci, których wcale nie chce.
I tego właśnie rozsądnego wydawania i braku zbędnych śmieci w domu Tobie życzę.
Komentarze: