Joseph Murphy – Potęga podświadomości – recenzja



W zasadzie cały tekst powinienem zacząć od tego, że nie jestem hurra optymistą. Nie skreślam jednak z góry niczego, co czytam, bo staram się mieć umysł otwarty, na rzeczy dla mnie nowe, ale jednak nie biorę wszystkiego, co zostało gdzieś powiedziane, lub napisane od razu za pewnik. 



Jestem sceptyczny, krytycznie patrzę na to, co czytam.  Nie oznacza to jednak, że będę całkowicie odrzucał słowa, które opowiadają o rzeczach, których mogę nie znać, lub nie rozumieć. Wychodzę z założenia, że najpierw chcę poznać temat, a dopiero później go zaakceptować, lub odrzucić. 



Podczas zakupów w empiku natrafiłem na pozycję, która wydała mi się interesująca „Potęga podświadomości” od razu nasunęła mi skojarzenia z przeczytanym przeze mnie już wiele, wiele lat temu – i traktowanym jednak z dużym przymróżeniem oka  „Sekretem” (Rhonda Byrne). 



Skojarzenia nie były wcale błędne.Potęga podświadomości, to można powiedzieć pełnoprawny podręcznik. 



Jeżeli przeczytałaś Sekret i zainteresował Cię na tyle, by wcielić w życie pomysł na informowanie swojej podświadomości co by się chciało w swoim życiu – to potęga podświadomości Josepha Murphiego będzie właśnie dla Ciebie. 


CO ZNAJDZIEMY W POTĘDZE PODŚWIADOMOŚCI? 



Myślę, że sam Joseph Murphy jest ciekawą postacią. Napisał doktorat z psychologii, a w potędze podświadomości pisał właśnie o tym, w jaki sposób powinniśmy myśleć. 



W samej książce znajdziemy mnóstwo odniesień do Biblii – mi nie przypadło to jakoś specjalnie do gustu, bo mam wrażenie, ze jest to wybieranie wersów, które najbardziej pasują pod założoną przez autora tezę i analiza ich. 



…Mi nie przypadło to do gustu, ale jeżeli Ciebie Biblia w 100 % przekonuje, a jednocześnie gotowa jesteś przyjąć za fakt, że będą Ci przedstawione wersy „idealnie pasujące pod tezę”. – Powinna to być dla Ciebie wartość dodatkowa.



Swoją drogą myślę, że to był właśnie taki celowy zabieg autora, żeby bardziej zbliżyć wierzącą część czytelników do treści, jakie przedstawiał. 



W książce znajdziemy mnóstwo przykładów na „działanie podświadomości”. Niestety, znakomita większość, żeby nie powiedzieć, że niemalże wszystkie są to przykłady, których nie da się w żaden sensowny sposób zweryfikować. Brzmią zazwyczaj w stylu „pewna pani pewnego dnia skontaktowała się ze mną”. Oczywiście same historie w bardzo ciekawy sposób przedstawiają nam całą koncepcję sposobu w jaki zdaniem autora działa podświadomość, ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że są po prostu wyssane z palca. 



Niezależnie od tego czy wierzysz w przykłady i historie opowiadane przez autora, czy tak jak ja – masz co do nich pewne wątpliwości – musisz przyznać, że faktycznie dobrze wprowadzają do tematu. 



Potęga podświadomości to pełnoprawny podręcznik. Nie boję się tutaj użyć tego słowa. 



Znajdziemy tutaj wytłumaczenie jak zdaniem autora działa podświadomość  i garść wiedzy w jaki sposób mamy myśleć, by działała na naszą korzyść. Sama księga podzielona jest na działy, tak, byśmy mogli skupić się na użyciu podświadomości w przypadku szukania miłości, szukania pieniędzy, starości itp. Ogólnie rzecz biorąc odpowiada swoimi działami myślę na większość problemów, z jakimi mogą się ludzie zmagać. 



…Czy daje w 100 % trafne podpowiedzi? – Nie wiem, jestem jednak pewien, że dla wielu osób da nadzieję. 


CO PODOBA MI SIĘ W POTĘDZE PODŚWIADOMOŚCI



Jeżeli dotarłeś lub dotarłaś do tego momentu, to możesz odnieść wrażenie, że przez mój sceptycyzm całkowicie odrzuciłem treść książki, uznałem ją z góry za kłamliwą i w zasadzie przeczytałem całkowicie bezrefleksyjnie. – Nic bardziej mylnego!



Gdybym uważał, że książka jest całkowicie pozbawiona zalet, nie ma żadnego sensu i czytanie jej było stratą czasu – nie wiem, czy w ogóle chciałoby mi się poświęcać czas na takie uhonorowanie książki garścią pisanych przemyśleń. Podejrzewam, że nie. 




Joseph Murphy w potędze podświadomości zrobił jedną bardzo, ale to bardzo ważną również dla mnie rzecz. Pisał o sposobie myślenia, który w największym skrócie można odebrać jako myślenie pozytywne. 



Nie da się oczywiście streścić 336 stron do kilku zdań…. Ja jednak spróbuję podjąć się próby. 



To, co zabrałem sobie z tej książki, jako dla mnie najbardziej istotne to właśnie pozytywne myślenie. 



Joseph Murphy cytuje Biblię pisząc „Spotkało mnie, czegom się lękał. Bałem się, a jednak to przyszło.”. 



W zasadzie można powiedzieć, że do tego sprowadza się cała potęga podświadomości. Joseph Murphy pisze, byśmy przestali faszerować swoją podświadomość negatywnymi myślami, a zaczęli myśleć o wszystkim pozytywnie, tak, jakby już stało się najlepsze dla nas rozwiązanie. 



I myślę, że właśnie ten pozytywny sposób patrzenia na świat to coś, czego naprawdę wszyscy powinniśmy się w dzisiejszym zabieganym świecie nauczyć. 



Nie jest w dzisiejszych czasach żadną tajemnicą, że obawianie się przyszłości nie jest dla nas zdrowe i dobre. Czy ściąganie na nas nieszczęście, którego się obawiamy? Nie wiem. Joseph Murphy twierdzi, że tak – ja nie podejmę się tutaj dyskusji. 



Jestem jednak pewien, że wydzielanie hormonu stresu w związku z wydarzeniami, które się nie wydarzyły i nawet nie wiemy, czy wydarzą się kiedykolwiek – jest dosłownie autodestrukcyjne. 



Boimy się zdarzeń, których prawdopodobny przebieg sami sobie w głowie ustalamy. To tak, jakbyśmy bali się swoich własnych myśli. Chore! 



Jeżeli ten strach nas paraliżuje – to każdy psycholog powie Ci, że to poważny problem, z którym trzeba walczyć. 



I nie piszę teraz o podświadomości w jakimś „magicznym” kontekście. Nie pisze o „energii wszechświat” i innych takich rzeczach, które mogą brzmieć bardzo…Mało wiarygodnie. Piszę jedynie o najzwyklejszym w świecie działaniu naszego organizmu. 



Kto z nas nigdy nie miał w głowie katastroficznej wizji przyszłości – która w ogóle się nie wydarzyła niech pierwszy rzuci kamieniem – ja nie rzucę. 



Wiele razy martwiłem się na zapas. Martwiłem się rzeczami, które nigdy nie miały miejsca. 


SAMOSPEŁNIAJĄCA SIĘ PRZEPOWIEDNIA NASZYCH MYŚLI 



Czy strach jest nam potrzebny? Ogólnie tak. Pomaga nam. Kiedy np. Usłyszysz nagłe hamowanie z piskiem opon jakiegoś samochodu, kiedy przechodzisz niezbyt ostrożnie przez ulicę – co się stanie? 

  • Twoje serce przyśpieszy bicie
  • Przestanie Cię w tym momencie boleć głowa, ząb czy co tam Cię akurat boli
  • Przestaniesz na chwilę odczuwać senność
  • Poczujesz ogromne pobudzenie. 



Jednym słowem – będziesz fizycznie w stanie np. Odskoczyć, żeby jadący samochód Cię nie zamordował. 



To rzecz jasna dobre dla naszego życia i zdrowia. 



A co dzieje się z nami wtedy psychicznie? 



Dokładnie to samo – skupiamy się na tym nagłym wydarzeniu. Skupiamy się na samochodzie, nie myślimy o niczym innym. 



Nie znam nikogo, kto w chwili bezpośredniego zagrożenia życia myślałby o problemach w pracy, jakie czekają go, kiedy dotrze do biura. Kto myślałby wtedy o problemach rodzinnych. Nie. W takiej sytuacji myślisz tylko i wyłącznie o tym „czego się boisz” – to dobrze, bo to Twoja szansa na uniknięcie problemu.  Masz czas odskoczyć, cofnąć się, lub biec szybciej. 



Co się jednak dzieje, kiedy skupiamy nasze myśli na tym, co wcale nie wiadomo, czy się wydarzy? 



Wyobraźmy sobie, że masz problemy w pracy. (Kto ich nie ma w dzisiejszych czasach?). 



Dostałaś bardzo nieprzyjemnego maila od przełożonego – a jest piątek wieczór. W biurze będziesz dopiero w poniedziałek. Co robisz? Obawiasz się. 



To oczywiście normalna reakcja naszego organizmu, ale to tylko i wyłącznie od  nas zależy co z nią zrobimy. Możemy dość szybko zamknąć nasze myślenie  o tym temacie na wiele sposobów: 

  • Wyśmiać go
  • Olać
  • Przygotować się w sposób pozytywny (mam tutaj na myśli to, że jeżeli domyślasz się o czym będzie mówił Twój szef możesz skupić się na faktach. Możesz przygotować wszystkie argumenty, których użyjesz, by się bronić.) 



Możesz też ciągnąć ten temat w swojej głowie. Wyobrażać sobie, że właśnie Cię łaja, albo wyrzuca z pracy. Możesz myśleć, że to nieskoczenie długa awantura, która rzutować będzie na całą Twoją dalszą karierę w tej firmie – albo cokolwiek tak naprawdę chcesz. Wszystko możesz sobie wyobrazić. 



Wiesz co się tak naprawdę wydarzy?



Nie wiesz, ja też tego nie wiem! 



Dowiesz się tego dopiero w poniedziałek w biurze. 



Jeżeli jednak przez cały weekend zadręczać się będziesz wizją awantury – to nie wiem jak podświadomość – ale Twój organizm na 100 % nie będzie Ci za to wdzięczny. 



Najpewniej też wcale nie przygotujesz się w tych nerwach na rzeczową obronę, więc jest spora szansa, że faktycznie rozmowa pójdzie Ci gorzej, niż mogłaby pójść. 



Współczesna psychologia zna pojęcie „samospełniającej się przepowiedni”. 



Nie odnosi się ono do żadnych wróżb i czarów. Chodzi o właśnie takie zjawisko, jakiego przykład opisałem powyżej. 



Chodzi o sytuację, w której Twoje nastawienie determinuje Twoje działanie, a Twoje działanie powoduje ten właśnie skutek, którego obawiałaś się na samym początku. 



Żeby to najprościej uzmysłowić: 



Boisz się wyrzucenia z pracy – > myślisz o swoich obawach, zamiast o pracy. —> Twoje myśli o obawach odciągają Cię od skupienia na powierzonym Ci zadaniu —-> zadania, które są Ci powierzone wykonujesz gorzej ——> szefostwo widzi, że coraz gorzej radzisz sobie w pracy —-> szefostwo bierze Cię na rozmowę o Twoich problemach ——> zamiast „wziąć się w garść” jeszcze bardziej się stresujesz ——> stresujesz się, więc robota jeszcze bardziej Ci nie idzie —-> szefostwo widzi, że od dłuższego czasu robota idzie Ci coraz gorzej ——> szefostwo Cię zwalnia. 


KONCEPCJA PODŚWIADOMOŚCI 



Nie będę ukrywał – jestem na etapie w życiu, na którym wierzę, że „coś” co można nazwać „podświadomością” faktycznie jest. 



Nie jest żadną tajemnicą dla nikogo, że to, co rejestrujemy świadomie w naszej pamięci, to tylko ułamek tego, co faktycznie zarejestrowaliśmy. 

  • Nie oddychamy świadomie
  • Nasza krew nie płynie przez nas świadomie
  • Nie mrugamy świadomie
  • Często nie myślimy o tym co robimy, np. Myjąc zęby „na autopilocie” – jesteśmy myślami zupełnie gdzieś indziej, ale nasze ruchy są przecież automatyczne. 



Oczywiście, kiedy czytamy o oddechu – nasz mózg automatycznie skupia nas na naszym oddechu, więc czytając to, co akurat przed chwilą napisałem mogłaś mieć wrażenie, że przez chwilę skupiłaś się celowo właśnie na oddechu, przepływie krwi czy na mruganiu.



Mimo wszystko musimy przyznać sobie uczciwie, że w znakomitej większości przypadków robimy to całkowicie nieświadomie. 



Wyznawcy Huny pisali w swoich księgach o koncepcji 3 ja. 

  • Wyższe ja 
  • Ja
  • Niższe ja



Niższe ja miało być właśnie odpowiedzialne za procesy nieświadome takie, jak oddech czy mruganie. 



Ja – to miało być wszystko to, co nazywamy świadomością. Nasze świadome myśli, pragnienia i działania, które podejmujemy w sposób przemyślany. 



Wyższe ja – to miało być coś, co wykracza poza psychologię. Energia, która słucha naszych myśli i ustosunkowuje się do nich. 



Można więc w największym skrócie powiedzieć, że „wyższe ja” Huny i podświadomość Josepha Murphiego to w dużym uproszczeniu to samo. 


Joseph Murphy – Potęga Podświadomości – podsumowanie




Czy wierzę w istnienie podświadomości? – Tak



Czy wierzę, że działa ona jak święty mikołaj przynoszący nam wszystko, o czym właściwie myślimy? – Nie. 



Nie wierzę w tę koncepcję, bo brakuje mi na jej poparcie dowodów. Historie, których nie da się w żaden sposób zweryfikować to dla mnie za mało. 



Jestem jednak przekonany, że na poziomie atomów, lub mniejszym wszyscy jesteśmy jednak jakąś wiązką energii – tak samo my, jak i nasze myśli. Oddziałujemy na siebie nawzajem, to żadna tajemnica. Oddziałuje na nas otoczenie w jakim się znajdujemy, oddziałują na nas nasze myśli. 



Potrafimy bać się zdarzeń, które nigdy się nie wydarzą, tylko dlatego, że stworzyliśmy ich obraz w swojej głowie. 



Więc o ile na tym etapie swojego życia kompletnie nie wierzę w Świętego Mikołaja, dającego nam to, czego zapragniemy – o tyle bardzo wierzę w pozytywne myślenie i nastawienie do życia. 



Wierzę całym sercem, że sposoby na formułowanie myśli opisane w Potędze Podświadomości Joseph’a Murphiego mogą się nam przydać – właśnie po to, żebyśmy mogli patrzeć w przód z mniejszym lękiem, a zdecydowanie większym spokojem. 



Jeżeli kiedyś przekonam się do twierdzenia, że wszechświat to Święty Mikołaj – z pewnością wrócę jeszcze do tej książki, bo wydaje się być wyjątkowo dokładnym poradnikiem, z którego moglibyśmy się uczyć, jak z tej podświadomości korzystać. 



Ja pozostanę na tym, żeby starać się nie bombardować swojej podświadomości śmieciowymi obawami. Postaram się myśleć o przyszłości w sposób pełen marzeń, które faktycznie chcę ziścić i radości z tego, co ta przyszłość może mi przynieść.

Bibliografia:

Murphy J., Potęga Podświadomości, Świat Książki, 2019

Freedom Long M., Magia Cudów, Medium, 1998

Freedom Long M., Wiedza tajemna w praktyce, Medium, 1996

Freedom Long M., Dążeie ku światłu, Medium, 1995

Freedom Long M., Huna w religiach świata, Medium 1997

Freedom Long M., Autosugestia, Medium, 1995

Freedom Long M., Nauka ukryta w ewangeliach, Medium, 1997






Książkę zakupiłem za własne pieniądze. Treść powyższego wpisu jest od początku do końca prywatną opinią autora i nie jest to materiał w żaden sposób sponsorowany.


Komentarze:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *